A chodź jedź do Turcji!

Tymi słowami koleżanka zaproponowała mi pracę w tym pięknym i egzotycznym kraju. Egzotycznym pod wieloma względami. Znajdziecie tu opowieść o tym, jak żyje się i pracuje w Turcji a także mnóstwo porad dla turystów, którzy zastanawiają się co ich tam może czekać.

sobota, 23 stycznia 2016

Berlin, Turcja i moje szalone życie na walizach.

Ojej. Znów nic nie pisałam a zakładając tego bloga miałam taki zapał, by było to miejsce pełne życia.

Niestety, życie weryfikuje wiele planów i zaskakuje zwrotami akcji nie mniej niż tureckie seriale (o tym też kiedyś napiszę). Także zacznę od początku.

Obecnie mieszkam w Berlinie a powrót do Turcji planuję na początek maja. I tak do maja pewnie zostanie. Praca w tureckiej turystyce jest niestety sezonowa a yabanci ciężko jest znaleźć etat na własną rękę. Tak samo z resztą jak i Turkom (o tym tez kiedyś napiszę).

W październiku wróciłam do Polski i popadłam w lekką depresję. Z ciepłego, słonecznego kraju pełnego uśmiechniętych ludzi trafiłam w środek typowej, brzydkiej szarówki made in poland. I oczywiście - cieszyłam się na myśl o spotkaniu z rodziną i przyjaciółmi! Wszak żaden Skype czy Messenger nie równa się kontaktowi na żywo. Ale...
Gdy tylko samolot zszedł pod chmury w Warszawie, cała nasza wesoła ekipa miała łzy w oczach i krzyczała do pilotów by zawracali. Moment otwarcia drzwi samolotu na lotnisku i powiew zimnego powietrza... Brrrr!

Planowałam odpocząć jakiś miesiąc zanim zacznę się rozglądać za nowym zajęciem. Odpocząć od ludzi ("Proszę Pani a dlaczego w moim hotelu nie ma pomarańczy a u tego pana są?"), odpocząć od rannego wstawania ("Jutro prowadzisz Pamuksy, ruszasz o 4:20"), odpocząć od pośpiechu. Cóż, los przewrotnym bywa i już trzy tygodnie po powrocie do kraju dostałam ofertę pracy z takimi warunkami, że w dwa dni byłam spakowana i wchodziłam do pociągu do Berlina. I teraz mam czas na moją drugą pasję - konie.
Mam pod opieką siódemkę cudownych ogonów. I co prawda pracy jest co niemiara - codziennie trzeba to wszystko objeździć lub ruszyć w inny sposób - ale satysfakcja z pracy jest ogromna. A przy okazji wyjazdów na zawody z nimi udaje mi się też pozwiedzać. Choćby piękny Salzburg czy Lipsk. W marcu jedziemy z końmi do Warszawy! Ale wracając do rzeczy - to nie blog o koniach tylko o Turcji.

A kontaktu z Turcją nie straciłam. Raz, że zostawiłam tam przyjaciół, dwa - mieszkam w Niemczech. A największą mniejszością narodową w tym kraju są właśnie Turcy, jest tu ich 1,5 mln osób (dane na 2015 rok). Można ich tu spotkać wszędzie.
Mieszkam na Buckow, które jest osiedlem z totalną mieszanką narodowości. Muszę kiedyś zrobić zdjęcie naszego domofonu z wypisanymi nazwiskami, należącymi chyba do osób z całego świata. Jadąc rano do pracy kupuję kaşarlı börek w piekarni należącej do sympatycznej rodziny pochodzącej z Trabzonu, czasem zgrzeszę i kupię kebab w budce u Halila, który z kolei jest już drugim pokoleniem mieszkającym w Niemczech, a jego rodzina pochodzi z okolic Van. W mojej stajni dwa konie należą do Aylin, która jest trzecim pokoleniem urodzonym w DE, a jej rodzina jest z... Davutlaru! Jaki ten świat mały! Toż to kilka kilometrów o mojego miejsca zamieszkania, czyli Kuşadası!
Półki sklepowe aż uginają się od tureckich przysmaków, więc nie muszę tęsknić do smaku pieczonych bakłażanów, pekmezu i chociażby Çiğ köfte.

Cały czas pracuję też nad moim tureckim, bo jak sama się przekonałam mieszkając w Turcji język ten po prostu trzeba znać. Cały czas tęsknię za Turcją. Kiedy piszę te słowa za oknem jest -8 stopni i od 12 godzin nieprzerwanie pada śnieg. Także moi drodzy! Byle do wiosny!
A póki co, skoro trochę spraw w moim życiu się ustabilizowało, wracam do pisania bloga i obiecuje sobie oraz wam pisać przynajmniej jedną notkę na tydzień!

Trzymajcie się ciepło w te zimowe dni!

2 komentarze:

  1. Dzięki!Bardzo ciekawie piszesz i pisz jak najczęściej! Czytanie o wrażeniach z podróży, kontaktów z ludźmi o innej kulturze i to z pierwszej ręki, to jak czytać najciekawszą książkę! Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki!Bardzo ciekawie piszesz i pisz jak najczęściej! Czytanie o wrażeniach z podróży, kontaktów z ludźmi o innej kulturze i to z pierwszej ręki, to jak czytać najciekawszą książkę! Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń