A chodź jedź do Turcji!

Tymi słowami koleżanka zaproponowała mi pracę w tym pięknym i egzotycznym kraju. Egzotycznym pod wieloma względami. Znajdziecie tu opowieść o tym, jak żyje się i pracuje w Turcji a także mnóstwo porad dla turystów, którzy zastanawiają się co ich tam może czekać.

piątek, 22 maja 2015

No to jedziemy!

Dzisiaj otrzymałam wizę. Wklejona jest w mój świeżutki paszport. Nigdy do podróży paszportu nie potrzebowałam, choć zwiedziłam wiele krajów. Tych w UE i tych w Schengen.
Tym razem skok na głęboką wodę. Turcja.
Od kilku dni otaczam się rozmówkami polsko-tureckimi, przewodnikami i informacjami z sieci. Mehrabach, gun, gece, giris, cikis, evet, hayir, deprem... Aaaaa! To wszystko tak obco dla ucha brzmiące!
Jeszcze dwa tygodnie temu miałam inne plany, cele przed sobą. Teraz intensywnie przemeblowuje swoje myśli, by dostosować się do nowej rzeczywistości. Wyjeżdżam. Tak bardzo daleko, do tak bardzo odmiennej kultury. I jeszcze będę musiała dbać o innych.
Zostałam tour operatorem w Bodrum. Miasto znane jest jako "turecka Ibiza", położona na pięknym Morzem Egejskim, 300 dni słonecznych w roku (this is Spartaaaaa!). Tyle wiem z przewodników (no, może trochę więcej). Na miejscu czeka mnie tydzień szkolenia, szok temperaturowy i ostry zapierdol. I nawet na to czekam, wiem że sobie poradzę. Nowy zawód łączy się z moimi pasjami - podróżowanie, język angielski, nowe wrażenia.
W tym wszystkim pomagają mi wspaniali przyjaciele z Turcji. Poznałam ich gdy przebywali w moim mieście na wymianie studenckiej. I tym sposobem moje "tureckie erazmusy" utwierdziły mnie w przekonaniu, że Turcja to jest to. Teraz służą mi dobrymi radami, pomagają być zen w starciu z turecką biurokracją, zapewniają, że przyjadą odwiedzić. Z takim wsparciem to na koniec świata mogłabym się przeprowadzić!
Niektórzy nawet reagują jakbym to robiła teraz. I ciężko wytłumaczyć, że ponad 2000km to dziś niecałe 3 godziny lotu. Świat strasznie zmalał od kiedy bracia Wright ogarnęli, że latanie jest możliwe.
Jeszcze niecały tydzień i wylatuję...

Dla zainteresowanych, turecka wiza wygląda tak:


2 komentarze:

  1. Hej, tu Halo Turcja :) Powodzenia na nowej drodze życia :) Zarówno w internecie jak i w Bodrum! To chyba najfajniejsze miejsce w Turcji.

    Jaka to wiza? Nigdy takowej nie widziałam. Zwykle to była wklejka w paszporcie przypominająca znaczek na list, albo kartka A4 wydruku z internetu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Jak miło, pierwszy komentarz i to od celebryty z blogosfery tureckiej ;)
    To jest taka wielgachna wklejka w paszport. Na sąsiedniej stronie jest równie kobylasta pieczątka, że w ciągu 30 dni muszę się stawić na policję. Podejrzewam, że w celu wyrobienia ikametu.
    Ja wyrabiałam wizę w ambasadzie w trybie pilnym. Mój pracodawca podesłał mi nawet jakieś pismo z Tureckiego Ministerstwa Kultury, żeby całe wizowanie poszło sprawnie. Podobno dwa dni procedur to ultra szybko jak na zapędy biurokratyczne tureckich urzędników :)

    OdpowiedzUsuń